Lot był punktualnie, szczęśliwie dolecieliśmy. Na lotnisku czekał na nas tata Józek (mój teściu). Pojechaliśmy do domu a tam czekały na nas mega duże i pyszne pączki :) Tłusty Czwartek czas zacząć :)
Do Torunia mieliśmy ruszyć około 14 ale jak to bywa nie mogło obyć się bez problemów :( od jakiegoś czasu bardzo delikatnie pobolewał mnie ząb ale po locie zaczął mocniej więc zdecydowałam się pójść do dentysty ale nie było to takie proste gdyż nigdzie nie mieli wolnych miejsc. Jednak udało mi się znaleźć pewnego dentystę w Fordonie (później poszukam dokładnie u którego byłam) lecz była to moja najgorsza wizyta w mim życiu :( bardzo dziwny człowiek- zamyślony, powolny. Przychodzę o pomoc a on do mnie zaczyna mówić po łacinie, jak mówię, że go nie rozumiem to odpowiada "przecież mówię do Pani w cywilizowanym języku" :/ tłumaczę człowiekowi dokładnie w jakich okolicznościach się znalazłam, że przed paroma godzinami przyleciałam z Dublina, za parę godzin wyruszam w bardzo daleką podróż a on do mnie (bez obejrzenia zęba!) "albo leczenie zęba albo Tajlandia" :( niedorzeczny człowiek :( wstałam i wyszłam. Z płaczem wróciłam do domu :( Ale mój kochany szwagier Danielek (buźka dla Ciebie ;) ) zadzwonił do pewnej dentystki i zgodziła się mnie przyjąć mimo to, że miała już kończyć pracę- ufff co za ulga- złota kobieta. Wysłuchała, doradziła i co najważniejsze POMOGŁA :) Ząb jak nowy :P
Pożegnaliśmy się ze wszystkimi i Danielek odwiózł nas do Torunia...